Dawno o tym nie wspominałam, ale temat walki z kilogramami nadal jest u mnie aktualny.
Różnie bywa. „Silna wola” to coś, co bardzo chciałabym mieć w sobie na zawsze… niestety mam jej bardzo mało, więc wykorzystuję maksymalnie, gdy tylko się pojawia 😉
Na swej drodze do wymarzonej figury mam bardzo dużo przeszkód… są to czasem gigantyczne kłody, takie jak Święta, czy inne uroczystości rodzinne, gdy po prostu nie umiem, nie chcę, nie mam potrzeby sobie odmawiać czegokolwiek. I gdybym grzeszyła tylko w te pojedyncze dni, to pewnie nie byłoby problemu, ale niestety raz poluźniona dieta bardzo mozolnie wraca na właściwe tory…
Na szczęście od przeszło tygodnia jestem właśnie na dobrej drodze 🙂 Moją największą zmorą w ubiegłym tygodniu były słodycze, na szczęście w tym tygodniu jest mi już zdecydowanie łatwiej. Na tą chwilę pozwalam sobie na jakieś drobne słodkości, gdyż przekonałam się już, że mi osobiście jest zdecydowanie łatwiej w ten sposób. Wiem, że niektórym się to nie udaje, ale ja akurat umiem zjeść jedno okienko czekolady, byleby przestać o niej myśleć cały dzień…i to mi zaczyna wystarczać… a dziś np właśnie sobie uświadomiłam, że nie zjadłam kompletnie nic słodkiego 🙂
W tej ciężkiej dla mnie walce gigantyczne wsparcie znalazłam we wspomnianym już wcześniej blogu: http://qchenne-inspiracje.blogspot.com
Jeśli ktoś lubi jeść tak jak ja, lubi szaleć w kuchni, ale chce jeść zdrowe, lekkie i przede wszystkim PRZEPYSZNE posiłki, to naprawdę polecam tą stronę…
Mój no 1 w tym tygodniu to pesto.
Od kilku dni nie ma u mnie śniadania bez tego dodatku…
Następnym razem planuję trochę eksperymentować i użyć w tym przepisie zielonej pietruszki…
A tymczasem trochę się poużalam, gdyż niestety znów jestem chora, przez co musiałam zrezygnować z dzisiejszej zumby, a i na jutrzejszą nie zanosi się, żebym mogła iść… ech te kłody… zawsze coś…